Głęboko w lesie, między Majdanem Lipowieckim a Wólką Żmijowską, na ziemi wielkoockiej znajdziemy unikalne drzewo, to potężna sosna, z której pnia wyrasta pięć konarów, przy niej stoi kapliczka nazywana Kapliczką Pięć Sosen.
Tutaj ponad trzysta lat temu, nieopodal leśnego źródełka miała się dzieciom objawić Matka Boża. Dawnymi czasy w okolicy były łąki i mokradła, dzieci zajmowały się pasieniem krów, żeby się napić wody i ugasić pragnienie, szukały źródełek. Jedno z takich źródełek było na miejscu nazywanym Płomień, gdzie wyrastało pięć sosen z jednego pnia.
Matka Boża za pośrednictwem dzieci zachęcała ludzi do pokuty, czyli doskonalenia swojej wiary. W miejscu objawienia przy pięciu sosnach postawiono kapliczkę, a w niej umieszczono wizerunek (ikonę) Matki Bożej Nieostającej Pomocy. Po objawieniu, woda z źródełka miała uzdrawiające właściwości, czego doświadczyło wielu ludzi.
Z pobliskiej parafii Lipowice, 28 sierpnia w greckokatolickie święto Wniebowzięcia Matki Bożej, udawała się do Sanktuarium Matki Bożej na Płomieniu procesja odpustowa, gdzie odprawiano nabożeństwo.
W 1944 roku kaplica została zniszczona przez sowietów, którzy nieopodal mieli swoje ziemianki a ikona zginęła. Gdy wojna się skończyła, w okolicę Wielkich Oczu przybył pododdział Wojsk Ochrony Pogranicza, by ochraniać miejscową ludność przed partyzantką. W listopadzie 1946 roku dwóch żołnierzy miało wyznaczony do patrolowania teren w okolicy Płomienia, jeden z nich przechodząc nieopodal pięciu sosen doznał nagle olśnienia, miał widzenie. Objawiła się mu piękna postać w białej powłóczystej sukni, która wyciągała do niego ręce i mówiła:
„Nie bój się, nie jestem wrogiem a przyjacielem, chcę byś wybudował mi domek” usłyszał ciepły głos, który mówił dalej „Jestem Matką Bożą”, wtedy żołnierz zapytał: „jak mam w to uwierzyć”? Wtedy Matka Boża przybliżyła się do żołnierza i położyła swoją rękę na jego piersi, zostawiając znak pięciu palców, mówiąc że to znak, by pamiętał o domku przy pięciu sosnach. Żołnierz podszedł do drzewa, które mu wskazała Maryja i zobaczył nieopodal źródełko i ruiny kapliczki.
Gdy wrócił do koszar w Wielkich Oczach, wieczorem zdjął koszulę i zobaczył, że ma na piersi odciśnięty ślad pięciu palców, w miejscu, gdzie Pani położyła mu rękę, do tej pory myślał, że mu się coś przywidziało, ale pięć palców natchnęło go do działania. Następnego dnia zaczął szukać cieśli, który by wykonał kapliczkę. W Skolinie trafił na Jana Kuchtę, któremu zwierzył się ze swojego widzenia, niestety żołnierz został szybko przeniesiony do innego miejsca i kwestia kapliczki stanęła w miejscu.
W 1973 roku Jan Kuchta wracał przez las Płomień z odpustu w Krowicy. Koło miejsca, gdzie było objawienie przy pięciu sosnach usłyszał kwilenie, myślał że to sarna złapała się w sidła, podszedł do zarośli i wypatrywał zwierzęcia, wtedy usłyszał głos: „Zbuduj mi domek, chcę tu mieszkać”. Gdy podniósł wzrok, zobaczył pięć sosen, to z nich dochodził ten głos. W domu przypomniał sobie opowieść żołnierza, który miał tam widzenie Pani. Postanowił zabrać się do zbudowania kapliczki, którą oparł o pięć sosen. Wieści o kapliczce i widzeniu żołnierza szybko się rozeszły, ludzie też pamiętali o pierwotnym objawieniu w tym miejscu i znów zaczęli udawać się do tego miejsca. Przybywający do kapliczki zostawiali w kapliczce różne wota, żeby się spełniły ich modlitwy i jako podziękowanie za wszelkie otrzymane łaski ludzie zostawiali obrazki, łańcuszki z medalikami, różańce, broszki, tarcze uczniowskie, dzieci zostawiały zabawki a nawet smoczki. Na ołtarzu znajdowały się zeszyty a w nich zapisywano dziękczynienia i prośby ludzi, którzy przybywali z całego kraju i świata.
W listopadzie 2006 roku z niewyjaśnionych przyczyn kapliczka spłonęła, jednocześnie częściowo spaliła się sosna. Przyczyn nie ustalono. Być może ktoś postanowił zapalić świeczkę albo znicz w kapliczce i nagromadzona duża ilość rzeczy się zapaliła… warto tutaj przywołać stare zwyczaje biblijne, kiedy to uważano, że ofiarę Bogu składa się poprzez jej spalenie, może te wszystkie wota musiały zostać spalone? Czasami jakieś nieszczęście paradoksalnie staje się przyczyną czegoś bardziej pozytywnego.
19 maja 2007 roku postawiono nową większą kapliczkę, dzień później została poświęcona przez księdza z Łukawca. Teraz w 2017 roku w maju będziemy mieć 10 rocznicę odnowienia tego miejsca, warto się tam udać, i zostawić swoje wota. Każdy ma za co dziękować, pamiętajmy że wdzięczność to bardzo pozytywny stan duchowy, jest odpowiedzią na otrzymane dobro…
Namiary GPS kapliczki do mapy google: 50.06004, 23.21286
Tak wyglądała kapliczka zanim nie spaliła się.
Pięć sosen przez spaleniem. źródło 2 fotografii: www.exoticpoland.zm.org.pl
Postscriptum
Wielu psychologów od lat bada, dlaczego wdzięczność wpływa pozytywnie na nasze samopoczucie a w konsekwencji także na zdrowie. Dr Robert Emmons, psycholog oraz profesor na Uniwersytecie Kalifornijskim w Davis, który całe swoje życie naukowe poświecił właśnie wdzięczności, doszedł do takich wniosków:
Bycie wdzięcznym zwiększa nasze poczucie szczęścia, co najmniej o 25 %
Wpływa na lepszy sen
Zwiększa naszą życiową energię
Obniża stres
Bycie wdzięcznym, zwłaszcza w trudnych sytuacjach, pozwala nam dużo lepiej poradzić sobie z nimi, obniżając tym samym szanse na depresje w wyniku ciężkich doświadczeń.
Regularne praktykowanie wdzięczności buduje naszą psychologiczną siłę: psychologiczny system ochronny
Poprzez redukcję stresu, dobre samopoczucie, wzmacniamy nasz system odpornościowy
Praktykowanie wdzięczności wpływa na to, że więcej ćwiczymy i w lepszy sposób dbamy o swoje zdrowie – wiemy, że nie jest to pewnik dany nam raz na zawsze, wiec chcemy zadbać o siebie jak najlepiej
Jesteśmy skłonni do wybaczania, tym samym nie trzymamy w sobie negatywnych emocji
Odczuwamy radość życia, tym samym jesteśmy bardziej empatyczni, budujemy zdrowe relacje z ludźmi, co jest dużo ważniejsze niż aspekty materialne.
źródło: hwellbelicious.com