W Lubaczowie za budynkiem starego spichlerza, gdzie obecnie znajduje się Muzeum Kresów, znajdziemy największą i najładniejszą kapliczkę na Ziemi Lubaczowskiej. Była w niej rzeźba św. Jana Nepomucena. Poczytajcie, a dowiecie się, co się z nią stało.
Wizerunki ze św. Janem Nepomucenem: obrazy albo rzeźby, były często eksponowane w przydrożnych kapliczkach, szczególnie przy rzekach. Święty ten miał moc ochrony przed powodzią, stąd powszechnie stawiano kapliczki z nepomukiem tam, gdzie woda mogła wezbrać i zalać okolicę. Lubaczowskie wzgórze zamkowe ze spichlerzem, które zostało usytuowane w widłach Lubaczówki i Wiszni, było ciągle zagrożone powodzą. Rzeki tam często wylewały i co musiało wzbudzać trwogę u właściciela zamku lubaczowskiego. Dlatego też ufundował bogatą kapliczkę w 1746 roku (starostą lubaczowskim był wtedy Jerzy August Mniszech, marszałek nadworny koronny). Jest to jedna z najstarszych murowanych budowli w Lubaczowie, jednocześnie największa i najładniejsza kapliczka na Ziemi Lubaczowskiej, godna marszałka nadwornego.
W środku była drewniana figura św. Jana Nepomucena, niestety gdy w 1939 roku Lubaczów okupowali sowieci, została zniszczona. W pobliskim spichlerzu dworskim zakwaterowani byli żołnierze, w zimie nie mieli czym palić w piecu i wymyślili, że duża drewniana rzeźba w kapliczce posłuży im za opał. Porąbali więc na kawałki rzeźbę, ale nie mogli rozrąbać samego korpusu, dlatego też wyrzucili go do rzeki nieopodal. Ręce, głowę, nogi, spalili w piecu i poszli spać. Według lokalnych opowieści, zerwał się wtedy duży wiatr i dawał przeraźliwe odgłosy. W spichlerzu jakaś niewidzialna siła zaczęła tarmosić łóżkami i przegoniła żołnierzy.
Kapliczka ma aż 8 wnęk, gdzie znajdziemy malunki różnych świętych. Na szczycie kapliczki kolejna wnęka, gdzie mamy wizerunek Maryi z Dzieciątkiem. Kapliczka zwieńczona jest metalowym krzyżem. Pod gzymsem namalowana jest data fundacji kapliczki.