Tag: ziemia lubaczowska

  • Noclegi na Ziemi Lubaczowskiej – Chutor Gorajec

    Dzisiaj ruszamy z promocją lokalizacji noclegowych na Ziemi Lubaczowskiej. Zaczynamy od miejsca, które samo w sobie jest też atrakcją. Chutor Gorajec to miejsce spotkań, właściciele obiektu kładą duży nacisk na bycie tu i teraz, delektowanie się chwilą, kontakt z tradycją i naturą.

    Z dala od zgiełku, blisko natury i ludzi, na przysłowiowym końcu świata jest niewielka wieś Gorajec, a w niej wyjątkowa, pełna pozytywnej energii i dobrych ludzi agroturystyka Chutor Gorajec. Miejsce spotkań i żywej tradycji prowadzone przez rodzinę Piotrowskich.

    Jest kilka rzeczy, dla których na Ziemię Lubaczowską trzeba przyjechać: słońce, wino, ludzie i muzyka – wszystko to znajdziecie w Chutorze Gorajec. To tu dzięki majowemu Dniu Wolności Chłopskiej i lipcowemu Festiwalowi Folkowisko kultura tradycyjna pogranicza odżywa, trwa i nabiera nowych kształtów. Organizowane w Gorajcu imprezy pełne są warsztatów umiejętności ludowych, rajdów, koncertów gwiazd muzyki folkowej i potańcówek w starym stylu, a niewielka wieś zmienia się w kulinarną stolicę regionu, stając się jednym z najważniejszych punktów na folkowej mapie Europy.

    Przyjedźcie do Gorajca na rowery, na kajaki, na poznawanie historii pogranicza, na wędrówki po lasach, spotykanie rysia i orła, po rozmowy ze Zbyszkiem Zielarzem czy Wodzirejem Marcinem, po wchłanianie kultury i sztuki tego regionu. To tu nauczycie się rozpoznawania ziół, pieczenia proziaków czy ludowego śpiewu białym głosem. Zwiedzicie zabytkową XVI wieczną cerkiew, która wypełnia się muzyką podczas organizowanych w Gorajcu koncertów.

    Tu czas płynie inaczej. Nie będzie wam potrzebny telewizor czy telefon, wystarczy lornetka, aparat i knieje wokół. Zabierzcie na wyprawę dzieci, które poznają przyrodę dzięki interaktywnemu ekoszlakowi czy czatowniom ornitologicznym.

    Najdogodniejsze opcje rezerwacji noclegu:

    telefon: 570 096 596

    email: chutorgorajec@onet.eu

    Wyznacz trasę do Chutoru Gorajec >>>

    Pokoje w Chutorze:

    Pokój Jesień (50 zł os/doba) – łóżko małżeńskie oraz łóżko pojedyncze, łazienka w pokoju, ręczniki, balkon.

    Pokój Studio (50 zł os/doba) – łóżko małżeńskie, 4 łóżka pojedyncze, łazienka w pokoju, ręczniki, balkon. Wygodny pokój dla dużej rodziny lub grupy przyjaciół.

    Pokój trzyosobowy nr 2 (50 zł os/doba) – 3 łóżka pojedyncze, łazienka w pokoju, ręczniki.

    Pokój trzyosobowy nr 3 (50 zł os/doba) -3 łóżka pojedyncze, łazienka w pokoju, ręczniki.

    Zbiorówka (25 zł os/doba) -18 łóżek wojskowych, poduszka, śpiwór)

    DZIECI: 0 – 5 LAT- POBYT BEZPŁATNY (jeśli dziecko dzieli łóżko z rodzicami); 6-14 LAT-50% ceny.

    Pies/kot (po uzgodnieniu z gospodarzami)10 zł/doba – ze względu na bezpieczeństwo innych gości oraz naszych kur i kotów na wolnym wybiegu, psy zawsze muszą być na smyczy oraz pod opieką właściciela.

    Aneks kuchenny dla gości: lodówka, dwupalnikowa kuchenka gazowa, mikrofalówka, czajnik, naczynia.

    Doba chutorowa trwa od godziny 16.00 do godziny 12.00 dnia następnego.

    Więcej informacji na stronie Chutoru Gorajec

    Facebook: www.facebook.com/chutorgorajec

    Instagram @chutorgorajec

  • Robinsonada po Ziemi Lubaczowskiej

    Robinsonada, to samotna podróż w poszukiwaniu przygód, lub opowieść o takiej podróży. Na stronie ziemialubaczowska.pl będziemy publikować opowieści pasjonata tego typu wypraw na Ziemi Lubaczowskiej, który dołączył do naszej ekipy. Grzegorz, to pasjonat regionu a szczególnie kamieniarki bruśnieńskiej, co widać w tej opowieści. Zapraszamy do lektury i oglądania.

     

    Spotkałem się z Piotrem w lecie w Horyńcu na cappuccino w pensjonacie Hagi, przyjechał, bo realizował projekt dla Lasów, związany z inwentaryzacją różnorodnych obiektów w lesie, w tym kamiennych krzyży, które akurat sam inwentaryzowałem też. Dowiedziałem się od niego, że znalazł kamienny krzyż nieopodal Potoku Jaworowskiego, na który ja nie trafiłem. Niedługo potem przesłał mi namiary. Dopiero teraz w zimie postanowiłem ruszyć na robinsonadę, mając na celu odnalezienie tego krzyża, ukrytego bardzo głęboko w lesie.

    Wyruszyłem z Horyńca-Zdroju przez Wólkę Horyniecką, gdzie postanowiłem zobaczyć jak miewa się najstarsza drewniana chata w regionie, na dodatek jeszcze kryta strzechą. Niestety powoli się już wali. Ale na szczęście w środku została podparta stemplami, stąd tylko dach się rozkraczył.

    Kolejny przystanek to Huta Kryształowa i gorzelnia dworska, to jedyny tego typu budynek w regionie. Oczywiście postanowiłem zajrzeć do piwnic, skoro były otwarte 😀 Celowość ujęcia na zdjęciu starej opony chyba zrozumie tylko jedna osoba 😉

    Kolejnym moim celem było Podlesie, gdzie najlepiej zachowały się ślady osadnictwa niemieckiego na Ziemi Lubaczowskiej. Jest tam zbór, który obecnie pełni rolę kościoła, odnowiona pastorówka i dzwonnica, oraz ciekawy ewangelicki cmentarz. Odwiedzenie tego miejsca jest wręcz przymusowe, jeżeli jest się w okolicy.

    Oprócz Potoku Jaworowskiego, głównym celem robinsonady był też kirkut w Lubaczowie. To niezwykła nekropolia, chyba cudem ocalało tutaj ponad 1600 macew, bowiem Niemcy celowo niszczyli ślady po Żydach. Celem było oczywiście drzewo, które zjada macewy, trafiłem tym razem fotkę, z której jestem zadowolony!

    Jedziemy dalej, zatrzymujemy się w Opace na cerkwisku, szkoda, że opacka cerkiew spłonęła, była by jedną z najpiękniejszych świątyń w regionie ze swoimi kopułami jak kapelusze.

    Jadąc w stronę Wielkich Oczu, musiałem zatrzymać się przy kamiennym krzyżu ze Szczutkowa na Prewendach. Rok temu kleiłem go, po tym, jak został zniszczony przez złamaną grubą gałąź, która go rozbiła na 6 kawałków. Nie wiem, czy ludzie, którzy go stawiali ze mną w listopadową deszczową noc przeżyli to jak ja, bo chyba byłem bliski zawału, ale to opowieść na inną okazję (kolorowe ozdoby to inwencja twórcza lokalsów oczywiście).

    Ze Szczutkowa, ruszamy na Łukawiec i tam oczywiście do odwiedzenia ciekawa cerkiew. Myślałem, że będzie zamknięta, ale drzwi były tylko splątane łańcuchem, grzech było by nie wejść 🙂 Szkoda, że świątynia spłonęła (została odbudowana oczywiście), brakuje teraz zabytkowego wyposażenia. Niemniej jednak jest to arcyciekawa budowla. Posadowiona została na dębowych klockach! Wejść do niej można przez furtę, która została tutaj przeniesiona z Kobylnicy.

     

    W Łukawcu oczywiście warto od razu odwiedzić też drewniany kościół, który ma nietypową dzwonnicę, bo umieszczoną między dwoma wiekowymi dębami. Niezwykle ciekawy widok.

     

    Następny przystanek to dawna kolonia niemiecka Fehlbach, czyli obecny Potok Jaworowski. Będzie to jeden z kolejnych punktów do odwiedzenia za jakiś czas, bowiem w środku kościoła są niezwykłe freski, których autorem jest Eugeniusz Mucha. Ponieważ nie ma zbyt dużo czasu, tylko rzucam okiem na kościół i jadę do głównego celu robinsonady, nieznanego mi kamiennego krzyża.

    Przed wojną był za wsią Fehlbach folwark Kamienisko, gdzie był gąsior, czyli potocznie nazywane dybami narzędzie do krępowania, pan lokalnych włości karcił niczym niewolników lokalnych chłopów za nieposłuszeństwo… Były tutaj też dwa stare dęby, gdzie wedle legendy, podczas przejazdu okolicą miał przystanąć Jan III Sobieski i spocząć, niestety nie dotrwały do naszych czasów. Ten ogromny kompleks leśny skrywa na pewno sporo tajemnic, które czekają, aż ktoś je rozpozna i na nowo odkryje. Dzięki wskazówkom Piotra udało się odnaleźć krzyż. W lecie było by to niemożliwe, bo schowałby się w krzakach! Od razu niespodzianka, krzyż postawiony został przy bardzo starym świerku. Niezwykły widok. Niestety kamienny krucyfiks wieńczący pękł na kilka części i niestety jednej z nich brakuje, stąd postanowiłem nie realizować swojego śmiałego planu, by połamany kamienny krzyżyk zabrać i skleić w tajemnicy przed leśnikami. Jeszcze pamiątkowa fotka i ruszamy dalej, powoli się ściemnia.

    Wracając przez Kobylnicę Ruską, warto zatrzymać się przy cerkwisku, nic tam praktycznie nie ma, ale znajdziemy bardzo ciekawy drewniany krzyż postawiony w 1938 roku z okazji 950 lecia chrztu Rusi. Jest ogromny! Sądzę, że to największy drewniany krzyż w regionie.

    Żeby zamknąć czymś ciekawym wypad, a jak się i okazało odkrywczym akcentem, zatrzymuję się też w Kobylnicy Wołoskiej przy cerkwi. Na sztucznie usypanym pagórku stoi ciekawa murowana świątynia. Ma swój kobylnicki urok. Obchodzę ją wokół… z tyłu wmurowana tablica zapewne kamień węgielny z datą budowy 1922 i nad datą tajemnicze cztery litery (z polska ACKW), to zapis literowy ze starocerkiewnosłowiańskiego tej daty. Z przodu bardzo interesujący mnie krzyż żeliwny, jest przybita tabliczka na cokole z napisem pamiątkowym po misjach z 1971 roku, ale na samym żeliwnym krzyżu data 1874! Niby nic wielkiego, ale dla mnie ten krzyż jest czymś w rodzaju brakującego ogniwa. Nie dość, że ma na sobie inskrypcję, co jest niespotykane na Ziemi Lubaczowskiej, co na dodatek ma tabliczkę znamionową. Niestety był wielokrotnie malowany farbą i trudno odczytać napisy. Trzeba tu wrócić ze szczotką, odkryję bardzo ważne informacje do moich badań.

    Zrobiło się już ciemno, czas wracać do Horyńca, dzień był na prawdę udany i pełny przygód. Skoro rozpocząłem tematem kulinarnym, to i trzeba nim zakończyć robinsonadę. W Lubaczowie zatrzymałem się w pizzerii Mamma Mia, i zaspokoiłem głód ostrą jak brzytwa pizzą z chilli.

    Grzegorz

  • Dlaczego Ziemia Lubaczowska?

    Ziemia Lubaczowska to kraina drewnianych cerkwi, kamiennych krzyży, umocnień Linii Mołotowa i uroczych wzgórz. Przed wojną wspólnie egzystowali tutaj obok siebie Polacy, Żydzi, Rusini i Niemcy, dziś znajdziemy po nich tylko ślady, szczególnie świątynie różnych wyznań i nekropolie. W czasach Jagiellonów Ziemia Lubaczowska pokryta była puszczą. Dlatego lubił się tu zapuszczać na polowania Jan III Sobieski, który upodobał sobie okolice Horyńca, szczególnie część z Roztoczem. Bardzo łatwo rozpoznamy, to że weszliśmy w roztoczańską część Ziemi Lubaczowskiej, bowiem od razu zmieni się nam ukształtowanie terenu z wypłaszczonego na pagórzyste. Takimi miejscami granicznymi, gdzie przechodzimy z płaskowyżu w Roztocze jest Radruż, za wsią w okolicy nieistniejącej wsi Sopot, rozpoczyna się Roztocze. Kolejnym ciekawym miejscem przejścia jest okolica między Horyńcem a Nowinami Horynieckimi. W Polance Horynieckiej, gdy wjedziemy pod górę i miniemy charakterystyczne kamienne słupy, będziemy wiedzieć, że właśnie przekroczyliśmy bramę Roztocza. Wieś Łówcza jest miejscem, gdzie płaskowyż przechodzi w Roztocze, podobnie jak Płazów.

    Ostatnim punktem orientacyjnym jest wioska Huta Różaniecka, gdzie znajdziemy też ciekawe kamieniołomy. Nieopodal znajdziemy też znane na cały kraj szumy na Tanwi. Rzeka ta jest też szczególnym punktem granicznym, bowiem była tutaj granica zaboru austriackiego i rosyjskiego, co spowodowało, że dalej znajdziemy całkowicie inne wpływy i kulturę. Mimo iż Bełżec i Lubycza Królewska są teraz w województwie Lubelskim, a Ziemia Lubaczowska to Podkarpacie, to miejscowości te wiele łączy i często będziemy się tam zapuszczać. Ciekawy region o zróżnicowanej budowie znajduje się też przy wschodniej granicy lubaczowszczyzny, będącej też granicą Polski i Ukrainy. Są to głównie lasy z pagórkami w okolicy Baszni i Wielkich Oczu. Pas ciekawego terenu, który nie jest w ogóle odwiedzany znajdziemy też w okolicy Starego Dzikowa i Oleszyc w okolicy nieistniejącej wsi Miłków z doliną Ruczałki i pagórkami Miłkowa.

    Wielbiciele militariów znajdą u nas niezwykle ciekawe umocnienia Linii Mołotowa, są to głównie schrony, które są często schowane w głębi lasu i są porozrzucane po całej Ziemi Lubaczowskiej. Do tego ciekawe pałace i dwory, ruiny, opuszczone wsie, po których zostały już tylko cmentarzyska, rumowiska po domach i kamienne krzyże przydrożne. Ziemia Lubaczowska wciąż jest mało znana i mało odwiedzana, co daje możliwość spędzenia swojego czasu w spokoju z dużą ilością wrażeń. Nasza aplikacja Wam w tym pomoże. Z czasem na naszej stronie internetowej pojawiać się będą różne materiały, które będą miały za zadanie zachęcić do eskapad i robinsonad.

  • Nasze inspiracje

    19 października 1929 roku ukazał się szósty numer dwutygodnika Ziemia Lubaczowska. Trafiliśmy kilka lat temu na tę gazetę w zbiorach Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Rzeszowie i stała się ona inspiracją dla nas do stworzenia nowego lokalnego informatora. Ostatecznie przyjął on formę aplikacji mobilnej. Stylizacja naszego logotypu ma swoje inspiracje właśnie w tej gazecie. Jeżeli kogoś interesuje, co na terenie Ziemi Lubaczowskiej działo się w 1929 roku, niech zajrzy na stronę pbc.rzeszow.pl Długo też zastanawialiśmy się nad tym, z czym może być kojarzona Ziemia Lubaczowska, co jest naszym niepodważalnym atutem i powinno się stać znakiem rozpoznawczym. Po zestawieniu wszystkich za i przeciw, ustaliliśmy, że skoro w większości miejscowości mamy cerkwie, dwie z nich są najstarsze w kraju i jedna jest na liście światowego dziedzictwa UNESCO, to tylko drewniana cerkiew może być znakiem rozpoznawczym. Nazwa Ziemia Lubaczowska dla aplikacji i regionu, została przez nas wyselekcjonowana z tego powodu, że już w XIII wieku wołość (z ruskiej terminologii oznacza ziemię) lubaczowska zaczęła funkcjonować jako oddzielny ośrodek administracyjny. Wobec braku innych historycznych określeń regionu, a także zafascynowani wspaniałym przewodnikiem Ewy Pękali z 2009 roku „Ziemia Lubaczowska”, postanowiliśmy, że najlepszą nazwą dla regionu, zgodną też z lokalną strategią, będzie właśnie Ziemia Lubaczowska.

  • Projekt ziemialubaczowska.pl

    Projekt ziemialubaczowska.pl jest realizowany w ramach: Poddziałanie 19.2 Wsparcie na wdrażanie operacji w ramach strategii rozwoju lokalnego kierowanego przez społeczność. PROGRAM ROZWOJU OBSZARÓW WIEJSKICH NA LATA 2014-2020 w zakresie podejmowania działalności gospodarczej, pozytywnie rozpatrzony przez Lokalną Grupę Działania „Rozwój Ziemi Lubaczowskiej” i Urząd Marszałkowski.
    Jest to nowoczesny, zintegrowany system informacji turystycznej powiatu lubaczowskiego z dominującym elementem jakim jest aplikacja mobilna, skierowany zarówno do turystów jak i mieszkańców regionu. Aplikacja będzie do pobrania na tej stronie, innych zaprzyjaźnionych portalach informacyjnych oraz w sklepie Play bezpłatnie już w styczniu. Aplikacja oraz portal będzie zawierała informacje o naszych zabytkach i innych miejscach wartych odwiedzenia a także wiele informacji praktycznych. Obiekty znajdujące się w naszym systemie zostały podzielone według przejrzystych kategorii, dzięki którym w łatwy sposób można odnaleźć informacje gdzie można coś zjeść, przenocować, jak spędzić czas wolny czy zaplanować weekend. To wszystko sprawia, że strona jak i aplikacja stanie się praktycznym informatorem zarówno dla turystów jak i mieszkańców regionu.