Na wiosnę znajdziemy w lasach różnorodne dziko rosnące kwiaty. Wiele z nich jest pospolita i można je wszędzie spotkać, ale czasem udaje się znaleźć unikaty. Takim rzadko spotykanym kwiatem wiosennym, który rośnie dziko, jest przylaszczka różowa. Jej stanowiska można znaleźć w okolicy Łówczy. Nie podajemy dokładnej lokalizacji, bowiem boimy się amatorów, którzy zechcą wykopać te pojedyncze kwiaty.

-
Cmentarzysko w lasach chotylubskich
W lasach za Chotylubiem znajdziemy na pagórze ciekawy samotny krzyż. Gdy odczytamy napisy na nim, znajdziemy wskazówkę, którą jest rok 1915, pozwalającą poznać historię.
Wśród pasjonatów regionu, każdy obiekt jest nośnikiem jakiejś historii. Dzięki wskazówkom na danym obiekcie i zasięgnięciu języka wśród miejscowych, możemy poznać jakąś historię. Oto napis na krzyżu:
„Tu spoczywa Franciszek Zadworny prz. l. 66 ✝️ 1915 P.O.A.”
Data 1915 jest tu kluczowa, bo wskazuje na okres I Wojny Światowej. Według miejscowych, tutaj zlokalizowany został chotylubski cmentarz choleryczny, po tym, jak po jednej z bitew wybuchła w regionie epidemia cholery. W każdej wsi umierało dziesiątki ludzi, dlatego też postanowiono zrobić poza wsią, na piaskowym pagórku cmentarz dla zmarłych na zarazę. Pierwotnie było tutaj sporo drewnianych krzyży, ale z czasem drewno zgniło i został tylko jeden krzyż, który ufundowała rodzina Zadwornych.
opracowanie GC
-
Jaskinia Niedźwiedzia w Werchracie
Jaskinia potocznie nazywana Niedźwiedzią, od położonej niedaleko nieistniejącej wsi Niedźwiedzie, dla wielbicieli geologii jest jednym z głównym punktów do odwiedzenia na roztoczańskiej części Ziemi Lubaczowskiej. Nie każdy wie, jak powstała i warto wiedzieć, że na pewno niedźwiedzi w niej nie było.
Jaskinia powstała w ciekawy sposób, bowiem gdy budowano obok niej drogę, postanowiono podnieść podjazd poprzez podbieranie ziemi i gruzu z prawej strony drogi. Dzięki temu odsłoniła się około 2 metrowa baszta kamienna i skałki w ścianie pagóra. Jedną z nich jest skała, w której znajdziemy wysoki na około metr korytarz, głęboki na około 4 m. Nisza ta jest stosunkowo wąska, dlatego trudno ją wyeksplorować. Od głównej komory odchodzą też wąskie korytarzyki. Można sobie wyobrazić, że jeżeli podczas takiego podkopywania pokazała się ta jaskinia, to ile jeszcze ich może być w okolicy! Pagóry nieopodal nie są litymi skałami, tylko mocno spękanymi blokami kamiennymi, gdzie powstała masa szczelin i jaskiń. Sporo ich powstało dzięki działalności człowieka, bowiem kopano w tych okolicach kamień od setek lat, inne zostały odkopane przez zwierzęta, jeszcze inne odsłoniły się w naturalny sposób.
Jaskinię znajdziecie TUTAJ
opracowanie GC
-
Krzyż z mogiły z 1629 roku w Lisich Jamach
W 1629 roku miał miejsce najazd tatarski na Ziemię Lubaczowską, wtedy to Lisie Jamy zostały w 90% zniszczone. Zabici ludzie zostali pochowani w zbiorowej mogile, na skraju wsi, obok zarośniętego stawu w kształcie serca.
Mieszkańców całej wsi zakopano w jednym miejscu i usypano kopiec. Pierwotnie na pewno stał na nim drewniany krzyż, z biegiem czasu, po kilkudziesięciu latach, a nawet później, został zamówiony kamienny krzyż na mogiłę. Musimy brać pod uwagę to, że szczególnie przed 1848 rokiem, czyli przed zniesieniem pańszczyzny, żadnego chłopa nie było stać na zakup kamiennego krzyża, tym bardziej na postawienie czegokolwiek bez zgody właściciela ziemskiego. Jeżeli jakiś krzyż został postawiony przed 1848 rokiem, to prawdopodobnie przez rodzinę księdza, ewentualnie przez właściciela ziemskiego.
Niestety kopiec został rozkopany i wykorzystano piasek do innych celów. Miał on około 20 metrów średnicy, co widać ma mapie na geoportalu. Żeby krzyż nie zginął, został wzięty przez rodzinę mieszkającą obok i postawiony przy płocie. Udało się go odkopać, dzięki uprzejmości właścicieli posesji i sprawdzić, jak wygląda w całości. Okazuje się, że pierwotnie był umieszczony w kamiennej podstawie, bo ma wystrugany czop, obok krzyża znajdziemy kawałek tej podstawy (rzeźbiony kwadrat). Tego typu krzyży na pewno nie stawiano w XVII wieku, bo wtedy wyrabiane były głównie bez podstaw, wbijane bezpośrednio w ziemię, jak w Młodowie czy Starym Bruśnie. Lokalnie funkcjonuje też dość dziwna bajeczka o tym, że ten kopiec to mogiła wodza tatarskiego. Oczywiście praktycznie nie ma takiej możliwości, by na takim kopcu mieszkańcy postawili kilkadziesiąt lat później krzyż! Najprawdopodobniej była to mogiła z 1629 roku, na której możliwe, że dopiero w połowie XVIII wieku, albo później został postawiony ten kamienny krzyż.
Chcesz znaleźć krzyż? Szukaj TUTAJ
opracowanie GC
-
W Werchracie mamy wczesnośredniowieczne grodzisko!
Wśród pasjonatów starodawnych kultur, grodziska i kurhany to elektryzujący temat. Dla nas szczególnie jest to ciekawa sprawa, bo do tej pory Ziemia Lubaczowska oficjalnie nie miała miejsca, gdzie było grodzisko. Dwa tygodnie temu zadawaliśmy pytanie: Czy czekają nas sensacyjne odkrycia na Ziemi Lubaczowskiej, dziś możemy powiedzieć, że takie odkrycie mamy. Tylko słabo nagłośnione i niestety niezbadane dogłębnie.
Dzięki mapom z geoportalu z nakładką LiDAR, już 7 lat temu został namierzony ciekawy ziemny obiekt koło Werchraty. Według wstępnych ustaleń ma to być wczesnośredniowieczne grodzisko (VII-XIII w. n.e). Temat niestety nie miał ciągu dalszego, żył on tylko w kręgu ludzi, którzy interesowali się ciekawostkami archeologicznymi. Trochę podgrzaliśmy temat tego typu znalezisk naszym artykułem z początku marca, niedawno ukazał się też artykuł na temat werchrackiego grodziska w lokalnej gazecie, dlatego ośmieliliśmy się ten temat rozszerzyć. Szczególnie po różnych wiadomościach, jakie do nas spłynęły.
Oczywiście wiedzieliśmy wcześniej o tym miejscu, ale nie chcieliśmy zwracać szczególnej uwagi na to odkrycie, bowiem często zjawiają się pewnego typu hieny, które rozkopują takie miejsca. Teraz nie ma odwrotu, grodzisko werchrackie musi zostać jak najszybciej zbadane przez archeologów. Muszą zostać też podjęte odpowiednie kroki zabezpieczające to miejsce.
Udaliśmy się po raz kolejny na miejsce, ale tym razem z dronem, żeby Wam pokazać z góry tę ziemną budowlę. Nie widać tutaj tak dużo, jakbyśmy chcieli, bowiem jest tam las, ale możecie zobaczyć coś ciekawego. Z góry widać dokładnie, że budowla powstała w ten sposób, że wystający „jęzor” pagóra został obkopany wokół i powstały strome ściany z ziemnym wałem, zapewne pierwotnie otoczone palisadą. Od strony pagóra był wjazd do grodziska. Poniżej w dolinie płynie strumień (70 m dół), więc była bardzo blisko woda, ale pierwotnie woda wyciekała też z pagóra jeszcze bliżej, bo ok 30 metrów niżej, gdzie do tej pory zwierzęta się zbierają i… biorą kąpiele błotne. Dlatego też jest to fantastyczne miejsce na osadę, woda, zwierzęta same podchodzące „pod nóż”. Z samego grodziska można było obserwować bardzo daleko okolicę, bowiem jest to jeden z najwyższych punktów w tym miejscu. Co możemy wywnioskować w takiej sytuacji? To proste takich grodzisk musiało być tutaj więcej! My mamy już kilka miejsc, gdzie takie grodziska mogłyby istnieć, niedługo opiszemy Wam jedno z najciekawszych, które ma szczególne walory dla tego typu osad. Podejrzenie pada oczywiście też na Monastyr (legendy o diabłach, a może pogańskiej osady?), czy Krągły Goraj (jego szczyt jest otoczony okopem), bowiem te dwa miejsca mogły by się komunikować, dlatego też musiała tu być ciekawa sieć 🙂
Grodzisko znaleźć można jadąc około 1,5 km od ostatnich zabudowań Werchraty w kierunku Góry Brusno, za nieistniejącym przysiółkiem Stawki. Po lewej stronie jest duży pagór między dwoma dużymi dolinami.
-
Święte dęby z Sieniawki
Odkrywamy zapomnianą historię „Świętych dębów z Sieniawki” (nieistniejąca wieś koło Huty Kryształowej). Do tej pory były znane jako Dęby Sobieskiego, jednakże nazwa ta jest trochę naciągana.
Karol Notz w swoich zapiskach z 1904 roku podczas podróży po Ziemi Lubaczowskiej, napisał o świętych dębach: „Za cerkwią są trzy dęby, lud uważa je za święte, bo woda ta miała być pomocną”. Możemy wnioskować z tego zapisu, że przy dębach mogła być studzienka, może jakieś źródełko. Niedaleko, bo około 100 metrów dalej, mamy strumyk i podmokły teren, stąd dostęp do wody był na pewno. Miejscowa ludność musiała tutaj nabierać wody do celów leczniczych, stąd Notz zapisał to jako ciekawostkę.
Wszytko wskazuje na to, że są to trzy dęby, które przetrwały do lat 80ych, kiedy to jeden z nich spłonął od uderzenia pioruna. Dwa dęby, które przetrwały do dziś, oceniane są na około 250 lat. Biorąc pod uwagę to, że mamy informację od Karola Notza sprzed ponad stu lat o świętych dębach, trudno zrozumieć, dlaczego nagle przetransformowały się one w „Dęby Sobieskiego”. Zapewne nastąpiło to w okresie PRLu i zaczęto używać tej nazwy, by dokonać desakralizacji tych dębów. Następnie dorobiono historię podpinając Sobieskiego, który miał nawet zasadzić te drzewa tutaj. Niestety nie ma rozsądnych dowodów na to, by Sobieski przebywał nawet w okolicy. Poza tym, wiek określany na około 250 lat tych drzew, to około 70 lat różnicy do daty śmierci Sobieskiego (1696r.), więc nakazany jest tutaj duży sceptycyzm. Mając za to fantastyczny zapis źródłowy sprzed ponad stu lat, na temat świętych dębów w Sieniawce, jesteśmy wręcz zmuszeni propagować nazwę „Święte dęby z Sieniawki”.
Dęby znajdziemy na terenie nieistniejącej wsi Sieniawka. Na skrzyżowaniu dróg, gdzie stoi tak zwana „czerwona figura”, jedziemy drogą w stronę granicy 1,7 km. Po prawej stronie znajdziemy przed skrzyżowaniem ogrodzone dwa dęby.
Źródła informacji na temat dębów: „Dzieje Lasów Lubaczowskich” Zygmunt Kubrak str. 478, „Zabytki Ziemi Lubaczowskiej” Jadwiga Styrna, Agata Mamoń str. 188. opracowanie tematu GC
-
Artysta i mistrz fotografii z Lubaczowa – Marcin Materniak
Marcin Materniak z Lubaczowa, do niedawna był mało znanym i niedocenianym fotografem, bowiem skupiał się na szlachetnych technikach fotografii, które nie wyglądają spektakularnie. Docenić ich walory są w stanie tylko prawdziwi pasjonaci fotografii.
Z fotografią związany jest ponad 20 lat, kolekcjonuje też zabytkowe aparaty fotograficzne. Jest absolwentem Szkoły Kreatywnej Fotografii przy Krakowskich Szkołach Artystycznych. Dyplom obronił w 2010 roku z uzyskanym tytułem Artysty Fotografika. Rozgłos uzyskał dzięki fotografiom z użyciem gumy chromianowej, techniki fotograficznej opierającej się na wykorzystaniu chromianów i ich właściwości światłoczułych, gdzie elementem wyjściowym jest tradycyjna fotografia. Obok oleju, bromoleju i przetłoku, guma chromianowa zaliczana jest do technik szlachetnych fotografii. Technika ta ma już ponad 150 lat historii.
Marcin Materniak jest artystą poszukującym, który dzięki doskonaleniu się w szlachetnych technikach fotografii, szuka nowych form wyrazu, by tak na prawdę, uwiecznić jedyny w swoim rodzaju moment, który jest ulotny i nienamacalny dla większości ludzi. Kadr, odpowiednie światło, czy aranżacja sytuacji, to tylko czysto techniczne elementy fotografii. Największą sztuką jest uchwycić magnetyzm, który nie pozwoli oderwać oka od fotografii. Śmiało można nazwać jedną z takich fotografii portret Jerzego Pluchy.
Prace Marcina Materniaka znajdują się głównie w kolekcjach prywatnych w Polsce i za granicą.
Wystawy indywidualne:
„Angeli et Daemones” – Kraków 2010 r.
„Wystawa Fotografii w Technice Gumy Chromianowej” – Przemyśl 2015 r.
„Alchemia” – Lubaczów 2015 r.
„Dwuchromianowe kadry” – Lubaczów 2018 r.
„Obrazy światłem malowane” – Narol 2018 r.
Wystawy zbiorowe:
„Karpackie Oblicza” – Przemyśl 2016 r.
„Ekumenie” 40 – lecie pracy artystycznej Waleriana Kłosa – Kraków 2018 r.
Więcej fotografii Marcina na jego fanpage na fb: facebook.com/materniakmarcin
-
Jaskinia na prymieńskim polu
Kolejna jaskinia z Ziemi Lubaczowskiej, położona na prymieńskim polu w okolicy nieistniejących przysiółków Starego Brusna Lasowa i Chmiele. Bardzo łatwa do odnalezienia, zachęcamy do zaliczenia jej w najbliższy weekend ?
Teraz jest tutaj las, ale przed II Wojną Światową w tej okolicy były pola gospodarzy ze Starego Brusna z przysiółków Lasowa, Zagóra i Chmiele. W kącie dwóch wąwozów były pola, które na starych mapach noszą nazwę „Pól Przyminski”, a w źródłach pisanych określane jako „prymieńskie”. Na skraju tych pól były strome skarpy najeżone wystającymi skałami. Dlatego wydobywano tutaj kamień. Jedna z tych skał tworzy dużą półkę skalną, pod którą znajdziemy dwa wąskie korytarze o długości około 8 metrów. Obecnie jaskinię wykorzystują zwierzęta na nory.
Najłatwiej ją odnaleźć, idąc drogą z betonowych płyt, która przecina asfaltową drogę idącą przez masyw starobuśnieński. Droga z płyt idzie prosto od okolicy Niwek Horynieckich, przez pola Lasowej i Chmieli. Gdy przetniemy drogę asfaltową i płytami będziemy szli w stronę Kultowej Stodoły, miniemy po 100 metrach po prawej stronie część kamiennego krzyża z symbolami męki pańskiej. Idziemy dalej około 150 metrów i musimy wejść w las znajdujący się po lewej stronie. Idziemy przez las około 150 metrów mając po lewej stronie skraj wąwozu. Musimy uważnie obserwować tę okolicę, bo jaskinia znajduje się na brzegu wąwozu. Polecamy oczywiście aplikację mobilną Ziemia Lubaczowska, która pozwoli nam znaleźć tę jaskinię ?